Odkąd „dronujemy”, każda nawet najbardziej niewinna wyprawa (choćby do znajomych do innego miasta) zamienia się w okazję do zwiedzania palcem po mapie Google potencjalnych miejsc, wdzięcznych do nakręcenia z lotu ptaka. Co zabawne, prawie za każdym razem w drodze do miejsca docelowego bez trudu znajdujemy co najmniej jedną taką miejscówkę. Tak było też w przypadku odwiedzenia ruin zamku w Kole, który to znajdował się po drodze do znajomych w Łodzi. Nie pozostało nam nic innego jak spakować sprzęt, plan działania i pomysły, by udać się w teren, który nie zawsze wzbudza w naszych odczuciach efekt WoW. Ruiny na pierwszy rzut oka rozczarowały, ale piękna pogoda, a także całkiem miłe okoliczności przyrody sprawiły, że nagrany materiał udało się zlepić w miłą dla oka całość. I o to właśnie chodzi w tym całym „dronowaniu”, by z rzeczy i miejsc zwykłych wycisnąć więcej niż mogłoby się zdawać i te zwykłe i szare miejsca pokazać z zupełnie innej perspektywy. —
Historia: Zamek w Kole powstał z inicjatywy Kazimierza Wielkiego, co potwierdza w swych kronikach Jan Długosz. Bardzo rzadką cechą zamku było to, że stanowił samodzielne założenie obronne, a nie był powiązany jak inne zamki z miastem, które lokowano w 1362 r. Szczyt świetności warownii przypadł na XV w., kiedy urządzano na nim zjazdy szlachty i odwiedzali go królowie. W drugiej połowie XVI w. zamek stracił na znaczeniu, a jego powolna śmierć zaczęła się od zniszczeń w czasie najazdu Szwedów. W latach 1696-1763 założenie było własnością benedyktynów, którzy rozpoczęli rozbiórkę zamku. Pod koniec XVIII w. warownia była już ruiną, natomiast dalsze rozbiórki w XIX w. oraz działanie Warty sprawiły, że do czasów obecnych zachowała się jedynie część zamku.